środa, 17 września 2014

Gry, które totalnie zawodzą/mnie zawiodły ( niepotrzebne skreślić - part 1)

   Pewnie mieliście tak wiele razy, że czekaliście na jakąś grę RPG/Przygodową lub chcieliście w nią zagrać nieważne czy to nowa czy stara, ale kiedy już się rozegraliście okazywała się w jakiś sposób odrzucająca i dość szybko ją wywaliliście z dysku. Przedstawiam kilka gier, które zawiodły mnie najbardziej. Dwie z nich stanowią sporą inspirację dla twórców na polskiej scenie RM. W przyszłości może opiszę więcej tytułów:



Fallout - Gra, która jest klasykiem RPG na pc nie przekonuje mnie tak naprawdę do końca jako gra...  Fabuła jest dla mnie totalnie naciągana i nieciekawa. Celem gry jest rzucić się w świat celem znalezienia chipa jako pretekst do łażenia po jak największej ilości lokacji, które w większości zakamarków są nudne jak flaki z olejem. Jest to dla mnie pozbawione sensu jako ciekawa fabuła i zwyczajnie nudne - Wymuszenie rozmawiania z każdą napotkaną osobą i przeszukiwania każdego kąta to dla mnie nie jest jakikolwiek sens fabularny na rozpoczęcie gry. Nie podoba mi się również fakt, że większość rzeczy, które ocalały po wybuchu atomówki jest na poziomie technicznym przedmiotów z okresu drugiej wojny światowej..., a przecież te globalne atomówki wg.fabuły wystąpiły w aktualnym pokoleniu....to dla mnie owocuje pretensjonalnym klimatem, którego nie kupuję w sporej części całości - nie przekonuje mnie...jest to po prostu głupie i mało sensowne....

   Postaci, a raczej ich kompletny brak - zero jakiejś osobowości głównej postaci. To tylko zlepek statów, które sobie ustawiamy dobierając zestaw umiejętności, których ma używać i robimy to totalnie w ciemno nie mając pojęcia jaki wpływ na samą grę mają tak naprawdę dane cechy GŁÓWNIE te określające główne staty postaci, bo nie wiemy ile będziemy mieć okazji do ich użycia. Poboczne postaci w samym świecie to głównie pachołki, które służą tylko za element handlowy w większości wypadków i trudno o nich coś więcej powiedzieć. Uważam również za bezsensowne dobierane na początku bonusy np: wybierz większą częstość strzelania, ale za to będziesz rzadziej trafiał - na jedno wychodzi - na 0. To nie ma żadnego sensu - tych cech do wybrania na początku jest wiele ,ale są totalnie bezsensowne, bo głównie wszystko zerują bądź owocują stanem na minus co wg. mnie jest skrajnie debilnym pomysłem.

    Poza tym sporo rzeczy mi się podoba i jeśli pominąć ten sam pomysł na fabułę i główne wady gry jak np: początkowa rozgrywka polegająca na przeglądaniu każdego możliwego kąta + dość drętwe pachołkowate postaci i świat - da się z tej gry wyciągnąć wiele inspiracji i pomysłów (np: ciekawe przedmioty, niezły system walki), ale nie uważam jej nadal za dobrą grę RPG. Dobra gra rpg musi wiele wyciskać z postaci i fabuły - w tej grze po prostu się chodzi po tych zakamarkach i rozwija staty, by móc mierzyć się z silniejszymi, ale jest to zrobione jak dla mnie w dość powolny i monotonny sposób. Pomijając wymienione wady, które jednak sprawiają, że gra mocno mnie odrzuca cała reszta jest zrobiona nieraz całkiem nieźle. Jest klimat, jest wiele mniejszych tajemnic - wiele nie wartych zachodu. Jest dużo broni i walk, oraz trochę ciekawych miejsc, które można zbadać.

   Kilka głównych wątków jest znośnych, ale ciągną się jak flaki z olejem, a poza tym sama fabuła i zadania poboczne to taki wypełniacz czasu i głównie mnie odrzuca i nieciekawi - pretekst do łażenia i węszenia po jak największej ilości przeważnie mało ciekawych lokacji. Mimo wszystko jeśli przywyknąć do tych wad gra potrafi wciągać elementem survivala, oraz mnogością broni i miejsc do rozwałki i pewną swobodą w łażeniu, ale kosztem tego jest jak dla mnie sucha fabuła nie opierająca się na postaciach z krwi i kości, ale na suchym łażeniu będącym pretekstem do węszenia po zakamarkach świata gry...to prawie niczego nie rozwija - to prawie niczego nie zmienia - jest nudnym wypełniaczem. Dla mnie arcydzieło RPG to final fantasy 6. FAllout się do tego nie za bardzo zalicza choć bywa, że za niektórym podejściem wciąga, ale ogólnie jest dość naciąganą grą i osobiście mnie męczy ilekroć się za nią zabieram. To wszystko jest dla mnie zbyt umowne jako RPG. Gra musi opowiadać ciekawą historię opartą na postaciach, a w tej grze to nawet główny wątek opiera się na szukaniu kawałka blachy...i eksplorowaniu większych kawałków blach - na siłę...


Wady:

*Płaskie postaci
*Główny bohater tak jak postaci, które mogą dołączyć to tylko zlepki statów do walki
*NPC pełnią tu jedynie element handlowy
*Naciągana i pretensjonalna fabuła, która praktycznie się nie rozwija jest efektem gadania z każdym NPC, a gracz ma niby sobie opowiedzieć z kim gadał i jakie questy robił - po zakończeniu gry i to ma być fabuła wg. twórców. Pier*****e się !
*Przymusowe badanie każdego zakamarka plansz w grze i gadanie ze wszystkimi napotkanymi ludźmi (nie dlatego, że mogłoby to interesować gracza, ale dlatego że wymaga tego gra) Nuda i syf.
*Postaci to zlepki statów określających ich zdolności w walce - totalne pustaki- syf.

Zalety:


*Dużo przedmiotów, które w większości są do niczego niepotrzebne.
*Dzieci Neo mogą się wyżyć zabijając wszystkich napotkanych ludzi.
*Da się to przejść nie zabijając nikogo. 



4/10


Gothic - Świetny klimat lokacji (gra to mały obszar do swobodnego łażenia) zmienia się w jak dla mnie męczącą gierkę, w której biegamy w kółko do tych samych lokacji i pomiędzy nimi. Zadania to przymusowe zadania poboczne w służenie komuś (przeważnie lumpom przydrożnym)jak pies na posyłki/skończony lizus (niepotrzebne skreślić)  , aby w nagrodę móc służyć komuś wyżej i być jego psem. Jest to totalnie dla mnie słabe i udaje fabułę. Druga wada to fabuła, która w 3/4 tak naprawdę polega na czytaniu opisów co się w danym miejscu znajduje wraz z milionem teorii (lanie wody). Samej fabuły ruchomej, która coś zmienia w grze faktycznie jest tyle co pies napłakał i takie gry jak Final Fantasy 4,6, Chrono Trigger  (z około 1990 roku !)-  zjadają i miażdżą tę grę totalnie pod względem fabuły i rozmachu świata przedstawionego, A TAKŻE postaci.

   O ile za każdym razem przyciąga mnie tutaj sam klimat to przeważnie w ciągu godziny dwóch gra zabija monotonią i pseudo fabułą, która polega na służeniu przydrożnym lumpom pod sklepami monopolowymi za co nagrodą jest nie dostanie w ryja lub możliwość wejścia pod większy monopolowy pod którym stoi większy ważniak przydrożnych monopolowych. Jest to totalnie wg. mnie nieambitne, nieciekawe i niezaskakujące i udające fabułę natomiast samo bieganie między obozami i dołączanie do nich na siłę tak jak robienie przymusowo zadań pobocznych, oraz wlekąca się nudna fabuła i postaci, które wałkują na temat tego co się aktualnie znajduje dookoła nich śmiem nazwać jednym z największych żartów w rpg jakie kiedykolwiek stworzono.

  Ta gra byłaby niezła gdyby te wszelakie zadania poboczne nie były przymusowe, a główny wątek nie był owocem robienia przymusowych zadań pobocznych, ale ciekawego rozwoju fabuły głównej osi gry. Niestety nawet główna oś fabularna jest nudna, przewidywalna i rozwlekana jak się tylko da do granic możliwości. Postaci NPC również mogłyby mówić ciekawsze rzeczy zamiast gadać w kółko co dookoła się znajduje lub u kogo mają długi do spłaty, albo komu trzeba lizać 4 litery, aby móc wkrótce lizać litery komuś wyżej. To nie jest fabuła i postaci. Nie cierpię tej gry za ten właśnie pusty i prostacki schemat udający fabułę i rozgrywkę polegającą na robieniu przymusowych bzdurnych zadań pobocznych.Postaci to pustaki skupione tylko na własnym bezpieczeństwie - głównie pachołki do wymiany towarów tak jak w wspomnianym Fallout.


Wady:

*Służenie przydrożnym lumpom udaje rozwój fabuły. Gówno nie fabuła.
*Płaskie postaci
*Nudna rozgrywka polegająca na bieganiu po tych samych lokacjach i służeniu lumpom w obozach.
*Irytujące postaci poboczne, które zwykle mówią o tym co jest dookoła nich i nic poza tym  - niektóre czasem dodają komu należy lizać dupę żeby móc służyć wyżej w hierarchii.
*Monotonia i wydłużanie do skrajnego bólu głównego i przewidywalnego wątku, który jak dla mnie znów udaje rozwój fabuły, a stanowi jedynie efekt służenia przydrożnym lumpom i odkrywania. To nie jest fabuła. To jakieś gówno.

Zalety:

*polski dubbing - jest naprawdę OK.

*Nolifey mogą zobaczyć jak to jest zbiegać grzyby w lesie, albo piec mięso na ognisku.
*Nolife zamiast skorzystać z uroków natury i np: zbudować sobie np: łuk - może zrobić to w tej gierce.
 *Jedyna gra, w której gracz może czuć się jak pies/lizus większość gry, a znajdzie się jeszcze grupa graczy/idiotów, których to będzie bawić.



Na tym się zalety kończą.

3/10






Bioshock - Gra, która jak niektórzy twierdzą jest hitem - hitem, który ma klimat i mega ambitną fabułę. Hitem, który powala swoją głębią i stylem. Hitem, który dorównał poprzednikowi - System Shockowi 2. Bioshock miał być zastępstwem System Shocka 3. Puste słowa. To wszystko okazało się jedną wielką brednią i ściemą. Przede wszystkim zubożono i scasualizowano całą złożoność rozgrywki System Shocka 2. Zniknęły klasy postaci, liczne drzewa rozwoju postaci, oraz tony umiejętności, które pozwalały przechodzić grę bez walki. Zniknęły psujące się bronie i i uczucie strachu i nieustannego zagrożenia. Zamiast mrocznego i niebezpiecznego statku zoranego jakąś przyszłościową przemyślaną plagą zrodzoną w wyobraźni genialnego szaleńca otrzymujemy zlepek wszystkiego co już było podanego w formie scasualizowanego System Shocka 2 zmienionego w grę zręcznościową z cheatem na nieśmiertelność w stylistyce bajki disneya dla debili.
W Bioshock nie ma inteligentnych rozwiązań sytuacji. Wszystko opiera się na zręcznościowej nawalance i nieśmiertelności  bohatera, który po każdej przegranej respawnuje się w najbliższym respawn poincie. Walka polega na waleniu w co się rusza do skutku aż to pokonamy. Śmierć bohatera niczego nie zmienia, a wręcz jest na rękę, bo często daje na starcie darmowe przedmioty lecznicze...W grze nie ma unikania walki, bo jak pisałem okazała się tępą zręcznościówą łupanką. Musimy mordować płetwonurków, którzy niczego nam są winni po to, aby zabijać lub leczyć małe dziewczynki. Bez zabijania płetwonurków nie można dobierać się do dziewczynek. Dziewczynki i ich tatusiowie ? Co to jest ? Bajeczka dla dzieci ? No niestety, ale taki jest właśnie jeden z pomysłów na profanowanie całości. Płetwonurkowie nazywają się dosłownie "Duzi Tatusiowie", a dziewczynki to "Malutkie Siostrzyczki" i są rozrzuceni hurtowo po całym Rapture. Rapture to jedno wielkie miasto, które znajduje się pod wodą, którego największym problemem jest brak budowania klimatu. Tony groteski nie zastąpią inteligentnego budowania napięcia z System Shocka 2. Zabryzganie ścian posoką i dochodzące dookoła okrzyki szaleńców to nie jest sposób na przedstawienie upadku miasta - o tym miała być fabuła Bioshocka, ale nie jest. Jest to wszystko podane w zubożonej formie, w której logi , które czytamy nie mają znaczenia. Stanowią wypełniacz całości. Rozgrywka jest niezwykle monotonna. Hakowanie jest zubożone do kręcenia rurkami z cieczą. Nie ma szkodliwych węzłów wraz z zależnością poziomu postaci w ich dyscyplinie od ich ilości. Hakowanie jest taką kolejną casualową minigierką w Bioshocku. Do tego dochodzą jeszcze wieżyczki i kamery. Da się je shakować. Jedyne podobieństwa z SS2 to kamery, wieżyczki, zdolności psi, oraz hakowanie. Cała reszta jest uproszczona i zubożona i zgorszona. Dla mnie najgorsze w Bioshock to brak inteligencji i monotonia. W tej grze w ogóle nie używa się mózgu nawet w walce. Nie da się zginąć jest tylko teleport do innego miejsca. Monotonia polega na nieustannej naiwności rozgrywki i jej treści. Walki z tatusiami aby dotykać małych dziewczynek i brać od nich moc by znów walczyć z szaleńcami BIEGAJĄCYMI na nas z różnych stron. Lokacje nie wyzwalają żadnego zagrożenia są totalnie groteskowe i przerysowane przez co szybko można przywyknąć do nieustannego szaleństwa/głupoty kolejnych lokacji, które opierają się na patencie pobryzgane krwią ściany/kwiatki/obrazy połączone z okrzykami. Nie ma tu miejsca na inteligentne zbudowanie atmosfery. Jest tylko nieustanna zręcznościowa i tępa nawalanka, która jest profanacją tego co zapoczątkował System Shock 2.


Plusy:
Możliwość ustawienia poziomu trudności, ale i tak nie sprawia, że na większym poziomie gra będzie bardziej wymagać myślenia. 
Wygląd grafiki gry.

Minusy: 

*Niezwykle nużąca i monotonna gra.
*Bardzo uproszczona i scasualizowana rozgrywka względem oryginału.
*Gra jest tak wyposzczona z intelektu że nawet małpa byłaby w stanie ją przejść. 
*Nawet na wyższych poziomach trudności to niezwykle tępa łupanka.
*Naciągany koncept pomieszania wszystkiego co było w jednym miejscu.
*Jak dla mnie kompletny brak wyobraźni twórców. Upychanie wszystkiego co było w jednym miejscu to nie tworzenie.
*Marny sposób na ukazania upadku miasta Rapture.W zasadzie brak, a obiecali to przecież tworcy.
*Nie buduje w żaden inteligentny sposób grozy. W zasadzie grozy w ogóle nie czuć - przyczynia się do tego nieśmiertelność bohatera i monotonny i schematyczny design lokacji, oraz brak faktycznego widocznego rozwoju fabuły.

*W tej grze nie ma myślenia i rozwiązywania problemów za pomocą intelektu co oferował System Shock 2
*W tej grze wszystko jest gorsze niż w System Shock 2. Natomiast toco z System Shocka 2 zaimportowano to zubożono i scasualizowano natomiast większość wartościowych elementów pominięto, żeby gra nie zaczęła świecić intelektem.
*Gra jest niezwykle monotonna. To nieustanna nawalanka z biegającymi ludźmi i respawny. Pomysł z tatusiami i córkami zbyt schematyczny i naiwny. Substancje można było przecież łatwo wyciągać od tych dziewczyn bez zabijania ich tatusiów również można było urozmaicić grę nie ograniczając się do schematu z dziewczynkami i tatusiami.



2 komentarze:

  1. X-Tech, taki chellange, zrob do tak nieliniowej gry jak fallout skomplikowana fabule. Jak sie wyrobisz w 20 lat to bedzie dobrze. Najprosciej to po prostu nie grac w crpg dla fabuly, tylko dla funu i klimatu. Zazwyczaj fabula w crpg tylko daje jakies powody do poznawania swiata, a w jrpg ciekawa fabula zmusza gracza do przechodzenia gry.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sam sobie zrób challenge. Dobra fabuła zawsze będzie liniowo opowiedziana - jeśli twórca szuka pretekstu do tego żeby chciało się grać w jego gre wymyślając masę randomowych questów to znaczy, że gra nie ma fabuły lub co najwyżej jej zalążki i jest to fabularnie słabe. Natomiast co do samej rozgrywki Fallouta znam masę gier, które mają o wiele lepszą rozgrywkę niż ten zbitek randomowych questów.

    OdpowiedzUsuń